• CIEMNA__MATERIA__RPG

    OTO DRUGI WARIANT CZARNEGO BLOGA MAESTRO, TYM RAZEM POŚWIĘCONY FUTURYSTYCZNYM SYSTEMOM RPG (hard sci-fi bliskiego zasięgu). ZNAJDZIESZ TU SCENARIUSZE, POMYSŁY NA PRZYGODY, GENERATORY I INSPIRACJE DO GIER FABULARNYCH OSADZONYCH W MNIEJ LUB BARDZIEJ PONUREJ, DYSTOPIJNEJ PRZYSZŁOŚCI, JAK: ALIEN RPG czyli OBCY, MOTHERSHIP, ECLIPSE PHASE, The EXPANSE rpg czy CYBERPUNK RED. MATERIAŁY KIEROWANE SĄ PRZEDE WSZYSTKIM DO MG, ALE MYŚLĘ, ŻE TAKŻE GRACZE ODKRYJĄ COŚ PRZYDATNEGO W FANTAZJACH NA TEMAT BLISKIEJ PRZYSZŁOŚCI HOMO SAPIENS, PONURYCH WIZJACH TRANSHUMANIZMU ERY POSTLUDZKIEJ U KRESU ANTROPOCENU. OTO EPOKA ACCELERANDO, WIEK NANO-NOIR: CZAS WSPANIAŁEJ PRZYGODY, W KTÓRYM BOGACTWO I ZŁODZIEJSTWO, KULTURA I WYSTĘPEK ROZKWITAJĄ WSZYSTKIMI KOLORAMI. ZAPRASZAM!

Apokalipsa na dwa głosy

Posted by Maestro On 05:27 2 komentarze

 Dziś, w ramach wsparcia sesji osadzonych w ponurych futurystycznych światach, zajmiemy się tematyką apokalipsy i postapokalipsy ale w nieco innej perspektywie niż klasyczna.

Zacznijmy od inter-apokalipsy, końca świata w toku. Zastanówmy się jak zagłada jest odpalana, jak przebiega na bieżąco, jak wpływa na zwykłego człowieka, jakie problemy a więc i przygody generuje. Będzie prepersowo i survivalowo. Omówimy pierwsze godziny i tygodnie zagłady zakładając, że będzie ona rozciągniętym w czasie procesem a nie czymś błyskawicznym. Apokalipsa może mieć różne oblicza, prędkość upadku cywilizacji może być zmienna. Wojna atomowa, wybuch superwulkanu, uderzenie planetoidy, zniknięcie magnetosfery, superzaburzenia słoneczne, przebudzenie sztucznej superinteligencji i bunt maszyn, najazd obcych, lokalna deformacja czasoprzestrzeni czy paruzja - powtórne przyjście Jezusa albo przebudzenie się Wielkiego Cthulhu  – w zależności od szczegółowego przebiegu dane zdarzenie może skończyć cywilizację w ciągu jednego-dwóch dni ale może również potrwać miesiącami. 

Jeśli do zdarzenia inicjującego apokalipsę dojdzie nagle, niespodziewanie, bez zapowiedzi, to chaos informacyjny będzie olbrzymi. Zupełnie fałszywe informacje, histeryczne plotki, teorie spiskowe i domysły bazujące na bieżącej sytuacji geopolitycznej będą się mnożyć w zastraszającym tempie. Usłyszycie o apokalipsie zombi a tymczasem będzie to cyberatak obcych. Dowiecie się o nowym wirusie a rzecz będzie dotyczyć unicestwienia Księżyca. Zanim media społecznościowe zamilkną, zanim serwery w różnych częściach świata padną i infosfera wyparuje, świadkowie takich wydarzeń, a więc również bohaterowie naszej inter-apokaliptycznej sesji, będą zdezorientowani. Nie sugerujcie, nie zdradzajcie Graczom jaka jest natura zagłady. Niech postacie dotknie lęk przed nieznanym, brak jasnych informacji, niepewność a co za tym idzie brak jasnych wytycznych co robić, na co konkretnie się przygotować?

Szukać najbliższego garażu czy schronu? Udać się do kościoła? Barykadować się w domu z zapasami wody czy uciekać w góry albo do lasu? Pędzić na lotnisko czy na autostradę? Wrzucić swoja komórkę do wanny, żeby Skynet nie mógł nas śledzić i przeprowadzić ataku dźwiękowego infekującego mózg? Chaos, niepewność, pogłoski, zamieszanie, czekanie na wskazówki z twarzą przylepiona do ekranów telefonów i telewizorów. Wycie syren w miastach ogłaszające jakiś alarm, ale czy bombowy czy może oznajmujący skażenie biologiczne? Kto wie?

Potem – godzinę / dwie później, w zależności od tego gdzie jesteśmy – w dużym blokowisku czy na podmiejskim osiedlu spokojnych szeregowców, pełzająca panika wybucha. Jeśli na niebie pojawią się dziwne chmury, światła, zorze, wojskowe samoloty czy meteory -  wszystko jeszcze bardziej przyspieszy. Ludzie rzucą się po zapasy, nie planowo, ale chwytając wszystko po drodze. Odkręcą kurki z wodą, co sprawi, że jeszcze zanim wodociągi i przepompownie  padną z braku prądu, ciśnienie w rurach stanie się minimalne. W zależności od tego kiedy staną elektrociepłownie i lokalne rozdzielnie (silny sygnał elektromagnetyczny albo przepięcia mogą je wyłączyć) w domach zabraknie prądu. Jeśli bohaterowie graczy podczas startu apokalipsy są po nocnej stronie globu to pewnie sięgną po świeczki i latarki. Smartfony będą intensywnie użytkowane i szybko się rozładują stając się złomem. Zresztą sieci łączności zawieszą się, przeładowane a może zaatakowane lub odcięte przez państwo? Ludzie będą musieli zdać się na tradycyjna pamięć, ich świat zmniejszy się nagle do rozmiaru osiedla, mieszkania, pokoju. A obok będzie strach.

Kiedy jeszcze komunikacja będzie działać numer alarmowy będzie zajęty. Nikt nie pomoże w potrzebie, zbyt wielu oczekuje pomocy. Rodzina i przyjaciele będą zalewać postacie komunikatami, gdzie troska o bliskich miesza się domysłami, plotkami i pomysłami co robić, często sprzecznymi.

Duża część ludzi, zwłaszcza starszych, mniej energicznych zostanie w domach. Reszta weźmie sprawy w „swoje ręce”, ruszy do sklepów, po zapasy a potem być może poza miasta, które może być celem ataku lub wkrótce miejscem dantejskich scen walki o zasoby. Pamiętajcie, że filmy apokaliptyczne są znane wielu. Teraz wszyscy je sobie przypomną, będą działać, chcąc wyprzedzić innych, ale popełnią te same błędy. Główne ulice staną się zakorkowane, nieprzejezdne. Mniej sprawni i starsi ludzie będą błagać o wsparcie, pomoc. Stłuczki i awantury na parkingach supermarketów, przepychanki w aptekach, sklepach sportowych i nielicznych salonach oferujących broń gazową. Szaber zacznie się zaskakująco szybko. Rozpoczną go chuligani, przy okazji demolując witryny, niszcząc samochody. Na mieście wyć będą godzinami alarmy pojazdów, syreny karetek, radiowozów i jednostek straży pożarnej.  Niektóre kościelne dzwony wezwą wiernych do wspólnej modlitwy, inne staną w płomieniach. Ludzie będą leżeć krzyżem, biczować się i kajać za grzechy albo odgrywać się, mścić na swoich wrednych przełożonych albo wymierzać karę degeneratom. Przecież nie ma nic do stracenia.

            Nie wszystko zawali się od razu. Wielu ludzi będzie jeszcze przez dzień czy dwa sumiennie wykonywać swoje obowiązki. Mając nadzieję, że chaos przeminie, kryjąc się przed strachem w rutynie, która runęła, starając się koncentrować na pracy, nie myśląc o końcu wszystkiego. Od czasu do czasu z kranu popłynie woda. Na paśmie awaryjnym telewizja nadawać będzie krótkie audycje i plansze z informacjami o stanie wyjątkowym. Animacje mające uspokoić dzieci i programy przyrodnicze z zeszłej dekady. W internecie znajdzie się milion wersji wydarzeń, żadna nie będzie prawdziwa. Milion porad co musisz zrobić, jak zareagować. W radio przez dzień czy dwa wciąż lecieć będzie muzyka, jakby tren pogrzebowy cywilizacji a potem wszystko zamilknie, zgasną światła. Gaz w kuchenkach również zniknie.

No, może nie wszystko, nie od razu. Jest trochę użytkowników CB radio, baterie i akumulatory wciąż działają, niektóre agregaty prądotwórcze zasilane są benzyną. Ale to tylko wydłuży agonię. Na niektórych gospodarstwach czy ogródkach działkowych są studnie głębinowe, zdarzają się samowystarczalne farmy z wiatrakiem i panelami słonecznymi, ale to rzadkie przypadki.

Bez prądu i chłodni zapasy żywności, te, które nie znikną przez pierwsze 48 godzin, zepsują się rychło. Suchary, ryż, makarony, ciastka i wszystko co można dłużej składować zostanie zabrane, rozkradzione w pierwszej kolejności. Ludzie będą o to walczyć. Butelkowana woda, a więc woda czysta, stanie się cenna niczym złoto już po trzech-pięciu dniach od momentu startu apokalipsy. Zapewne po około dwóch tygodniach nikłe zapasy żywności zgromadzone w domach skończą się. Ludzie, o ile nie będą poukrywani w piwnicach w obawie przez obcymi albo skażeniem promieniotwórczym, zaczną polować w jeziorach i rzekach na ryby, łapać żaby i ślimaki, szczury i ptaki a potem zabijać zwierzątka domowe. Band dzikich agresywnych psów może nie być – wszystkie czworonogi zostaną pożarte. Splądrowane apteki, sklepy sportowe i centra budowlane staną się pełne śmieci, podobnie jak ulice. Paliwo w samochodach wytrzyma rok czy dwa. Na długo zanim przestanie być efektywne, zostanie spuszczone z baków lub zużyte. Pożary nie strawią miasta od razu, ale będą stałym zagrożeniem, podobnie jak choroby. Tyfus, czyli dur brzuszny (odpowiada za niego salmonella w wodzie i jedzeniu – bierze się z braku higieny) i cholera (przecinkowiec cholery – 50% śmiertelności przy braku leczenia) zaczną się szerzyć… Pożary biorą się nie tylko z piorunów, ale samozapaleń substancji łatwopalnych, majstrowania przy agregatorach z paliwem, od palenisk i ognisk – wszak wodę i żywność ludzie będą chcieli gdzieś podgrzewać, gotować a otwarty ogień łatwo roznosi się z wiatrem. Butli gazowych, turystycznych piecyków i filtrów będzie bardzo niewiele w porównaniu do potrzeb a każdy będzie uważał, że jego potrzeby i sytuacja jest najgorsza.

Pierwsze rozboje zaczną się w dniu apokalipsy. Przybiorą na sile. Pobicia i rozboje staną się powszechne. Ludzie zaczną organizować się w małe, kilkunastoosobowe uzbrojone grupy, wracać do plemiennego trybu życia. Niektóre związki rozpadną się, konieczność zaspokojenia podstawowych potrzeb za wszelka cenę zredefiniuje życie społeczne. Prawo silniejszego, bezwzględnego, zacznie dominować bardzo, bardzo szybko.

W zależności od tego w jakim rejonie świata gracie (aby oddać klimat i kontrast polecam przygody w realiach naszej polskiej codzienności – miejsc do niedawna swojskich, rodzinnego miasta czy wsi), nasycenie bronią palną i obecnością wojska będzie różne. W zależności od rodzaju apokalipsy wyroczniami i autorytetami mogą stać się: wojskowi, lekarze, orędownicy UFO albo księża. Niektóre grupy szukające szybkich, prostych odpowiedzi i remedium na chaos szybko się zradykalizują, zaczną szukać kozłów ofiarnych. Autorytety, naukowcy, politycy zamiast być słuchani pierwsi spłoną na stosach. Głupie, ale proste wytłumaczenia zdominują skomplikowaną desperacką rzeczywistość. 

Władze lokalne i państwowe upadną szybko, w ślad za nimi pójdą służby mundurowe, choć nie od razu i nie wszystkie. W naszych realiach Obrona Terytorialna, część pracowników firm ochroniarskich, policji i straży miejskiej może mieć dostęp do różnego typu broni, podobnie jak koła łowieckie, myśliwi i prywatni kolekcjonerzy. Kontyngenty obcych wojsk, u nas na przykład oddziały żołnierzy NATO, będą chciały szybko wrócić do siebie, nie patrząc na koszty i ewentualne ofiary postronne. Desperacja i nerwowość ludzi z bronią w obliczu ostatecznego końca wszystkiego są nieobliczalne. Rozszerzone samobójstwa, ataki amoku, depresyjne stupory zaczną się zdarzać coraz częściej. Do tego dojdą wszystkie wydarzenia związane z samą istotą apokalipsy – jej rodzajem. Jeśli to erupcja super wulkanu to mamy rozszerzające się zaćmienie nieba, chłód, zimę nuklearną, umieranie roślin, zanieczyszczone powietrze, problemy z oddychaniem, kilkunastocentymetrową warstwę pyłu / popiołu, która wszystko przykryje. Promieniowanie, toksyczne deszcze, demony polujące po zmroku lub Marsjanie dokonujący łapanek za dnia - pamiętajcie o postępujących czynnikach apokalipsy i ich konsekwencjach, skutkach.

          Duże, hałaśliwe konwoje pojazdów wypuszczających się na szaber przemierzają miasto. Niektórzy straceńcy czują zbliżającą się zagładę. Będą albo się modlić i pokutować, być może siłą nawracając innych albo postanowią odejść z przytupem, zabawić się jak nigdy dotąd, zaszaleć.

Jak napisałem: brakuje wody, żywności i umiejętności jak ją zdobyć, zakonserwować. Żyje się z dnia na dzień, niepewnie a przecież apokalipsa postępuje. To, co ją wywołało zapewne przynosi przeróżne inne skutki. Świat stoczy się w barbarzyństwo zaskakująco szybko, życie straci na znaczeniu. Wszędzie zapanuje rozkład, bród i smród. Większe zadrapanie grozić będzie powikłaniami, każde złamanie – kalectwem. Nieliczni prepersi i survivaliści ruszą w dzicz z namiotami, w lasy, kopać ziemianki i przetrwać w rodzinnych grupkach, najlepiej ze znajomym lekarzem czy technikiem medycznym. Polować na dziki, hodować ziemniaki, bronić się przed hordami zdziczałych psów, walczyć między sobą o resztki umierającego świata. Pieczarki, korzonki i owady staną się przysmakami. Koty, wiewiórki i gołębie zagoszczą nad paleniskami. Nie zabite kulami ale kamieniem czy włócznią. Przy ogniu nikt nie będzie wspominał starego świata, który runął miesiąc czy dwa miesiące temu, wszyscy będą zbyt zmęczeni a rany będą zbyt świeże… Bezradność, brak umiejętności przetrwania, słaba kondycja – zdziesiątkują ludzkość. Wkrótce pojawi się kanibalizm, racjonalny, wytłumaczalny.

To tyle start apokalipsy, jej preludium.

        Teraz weźmy na warsztat postapokalipsę ale w wydaniu planetarnym i międzyplanetarnym. Nie będę nawiązywał do Fallouta, Madmaxa, Nauroshimy czy Mutanta Rok Zerowy, napiszę kilka słów o tym jak spojrzeć całościowo na świat postapokaliptyczny osadzony w większym kosmicznym uniwersum, tam gdzie ludzie rozprzestrzenili się, istnieje rozsiana na wielu koloniach cywilizacja zdolna pokonywać przestrzeń i tylko jedna z planet tej cywilizacji, niekoniecznie rodzima Ziemia, jest światem upadłym, zrujnowanym, postapokaliptycznym, na który można się wybrać.

Wyprawa na taki zniszczony, niebezpieczny, być może zupełnie nieznany, glob czy kontynent może być ciekawym pomysłem na przygodę albo całą kampanię.

            Dobrze to widać w systemie EclipsePhase, gdzie ludzkość rozprzestrzeniła się po całym Układzie Słonecznym i trzyma się całkiem dobrze, mimo że Ziemia jest zakazaną planetą: zruinowaną i zainfekowaną po buncie sztucznych inteligencji zwanych Tytanami. W naszym rodzinnym zapomnianym minisystemie „Strefa Śmierci”, publikowanym na łamach magazynu „Magia i miecz”, mieliśmy z kolei Ariadnę – planetę po apokaliptycznej karze wymierzonej przez Imperium Solarne. Również w Alienie, konkretnie w części czwartej, Resurrection, Ziemia jest opisana jako bardzo nieprzyjemne, niepopularne, zniszczone miejsce, prawdopodobnie po krachu klimatycznym i jakiejś wojennej, nuklearnej zawierusze.

        Planeta postapokaliptyczna, na którą bohaterowie będą mieli zawitać – celowo lub przez przypadek, to ciekawa lokacja. Być może trzeba będzie odnaleźć na niej konkretny przedmiot lub osobę. Odzyskać nadzwyczaj wartościowy dla kolekcjonerów obiekt, pakiet danych militarnych, przedstawiciela unikatowej fauny czy flory albo dokonać ekstrakcji człowieka lub grupy osób. A może grupa bogaczy postanowi wybrać się tam na ryzykowną, pełną adrenaliny wycieczkę, radiacyjne safari bądź zwiedzanie na żywo, a nie w virtualu, postapokaliptycznego rezerwatu i do tego celu wynajmie bohaterów – jako transport i ochroniarzy zarazem? Albo ktoś bliski drużynie potrzebuje pomocy? Jakiś kosmolot rozbił się na postapokaliptycznym świecie, załoga czeka na ewakuację i liczy się każda godzina? Być może drużyna będzie działać dla organizacji humanitarnej celem uratowania większej grupy osób, np. dostarczając leki. Oczywiście przygodę można też zacząć od przymusowego, awaryjnego lądowania bohaterów na niegościnnej, postapokaliptycznej planecie, planecie śmierci, na której od lat nikt nie był ze względu na różne zagrożenia.

         W przypadku planowanej wyprawy całość przedsięwzięcia będzie się składać z przygotowania do ekspedycji, zgromadzenia wiedzy o aktualnym zagrożeniu, docelowym terenie, może zdobycia map lub pozyskania przewodnika, następnie odpowiedniego wyposażenia bohaterów i ich statku, załatwienie pozwoleń czy licencji na eksplorację – jeśli takowe mieć trzeba. Potem zacznie się realizacja zadania, a więc lot na docelową planetę i lądowanie na niej, co może być utrudnione, jeśli ten świat jest aktywnie izolowany – otoczony zakazem lotów, objęty blokadą, kordonem satelitów dozorujących. Taka blokada może wynikać z zagrożenia, jakie może nieść pobyt na planecie (na przykład wydostanie stamtąd jakiejś nanozarazy lub innej inteligentnej broni), czy być wprowadzona z powodu, że dany świat to kolonia  karna, miejsce zsyłki i nikt nie może go opuszczać, trafia się tam z „biletem w jedną stronę”. Nie tylko lądowanie na zakazanej planecie może być utrudnione. Późniejszy start z niej może być jeszcze trudniejszy.

Wyprawa, planowana lub nie, na postapokaliptyczny świat to duże ryzyko. Nawet jeśli zignorujemy ostrzeżenia ewentualnych orbitalnych stacji dozoru i unikniemy ostrzału w kosmosie to lot  przez atmosferę i manewrowanie w powietrzu może skończyć się zestrzeleniem – jakieś stare, automatyczne systemy obrony przeciwlotniczej mogą być wciąż aktywne na powierzchni. Niestabilna pogoda, trąby powietrzne i huragany niosące ze sobą chmury odpadków, śmiecia, nanozytów lub kwasu – to wszystko może zagrozić bohaterom. Po wylądowaniu niestabilna pogoda nie zniknie, dołączy do niej rozregulowana tektonika, może zaburzenia pola magnetycznego, skażenie, zmutowana flora i fauna, dewianci lub agresywne roboty albo wszystko na raz – w zależności od typu apokalipsy.

Niezbędny może być zwiad, zwłaszcza jeśli ewentualne, zdobyte wcześniej dużym nakładem środków mapy okażą się być niedokładne lub zgoła fałszywe. Z różnych przyczyn – być może lądowanie nie udało się w planowanym miejscu, być może rzeźba terenu zmieniła się przez lata, być może drużynie sprzedano fałszywki, być może z map ktoś świadomie usunął pewne lokacje.

Z powodu skażenia biologicznego, chemicznego lub radiologicznego mogą być potrzebne odpowiednie skafandry i zasoby. Jeśli w przygodzie chodzi o ratunek dla rozbitków, to być może po dotarciu do wraku okaże się, że wzywająca pomocy załoga została uprowadzona i rozdzielona, np. porwana przez lokalne, agresywne plemiona. Mogą być to zdegenerowani, zdziczali potomkowie ludzi, jakieś obce gatunki lub roje samoświadomych automatów. Na tyle silne i zorganizowane, że z niektórymi grupami trzeba będzie negocjować i handlować zamiast się bić.

Jeśli świat był wysoce rozwinięty to w ruinach miast i na autostradach polować mogą mniejsze i większe watahy zdziczałych pojazdów autonomicznych, creizicarów, czyhające na ludzi, pragnących zemsty. Może niektóre z nich noszą jeszcze w sobie martwych, zmumifikowanych pasażerów. Stada samoświadomych, oszalałych samochodów, kanibalizujące się dla odzyskania części i polujące na każdego przedstawiciela „organicznych”… Scenografia w stylu filmów „Terminator” i bunt maszyn, niekoniecznie robotów bojowych ale wszelkich urządzeń, w tym AGD, komunikacyjnych i porządkowych, połączonych w sieć, wydaje się być może mało oryginalnym ale bardzo grywalnym środowiskiem do przygód pełnych zagrożeń i akcji.

Być może wewnątrz robotycznych ciał będą schowane organiczne, ludzkie mózgi, klony jednej, przesiąkniętej szaleństwem istoty albo cały gatunek biomechanicznych despotów w rodzaju Daleków czy Cybermenów z Doktora Who. Na planecie mogą działać starożytne systemy obronne po antycznej wojnie obcych, niewidzialne i niewykrywalne – jak w świetnym, klasycznym filmie „Zakazana planeta” z 1956 roku, bardzo polecam!

Postapokaliptyczny, omijany przez wszystkich świat może być doskonałym poligonem do testowania xenomorficznych broni, nowych leków, nanosystemów czy czegoś innego o czym mogą mieć nieszczęście przekonać się nasi bohaterowie stając nieświadomie do konfrontacji z jedną z wielkich kosmokorporacji. Być może cała wyprawa, sponsorowana przez osoby trzecie, będzie rodzajem testu polowego nowego produktu, skafandra, broni, systemu łączności czy po prostu studium zachowań, analizą neuro-behawioralną ludzi w obliczu zagrożenia. Jednym słowem bohaterowie będą królikami doświadczalnymi w wielkim, planetarnym laboratorium pełnym śladów poprzednich, ekstremalnych eksperymentów i ich ofiar….

Jeśli myślicie o czymś mniejszy, krótkim jednostrzale, to operacja namierzenia konkretnego schronu, pokonanie jego zabezpieczeń, włamanie się do środka i wydobycie stamtąd przedmiotu lub osoby, wszystko w realiach postapokaliptycznych, będzie ciekawą analogią do minidungeonu w wydaniu sci-fi. Pułapki, ślady poprzednich ekip, ukryte przejścia, zawalone pomieszczenia i rozregulowany system podtrzymywania życia oraz autonomiczne systemy obronne kompleksu zapewnią kilka godzin dobrej zabawy.

Jak zawsze przy jednostrzałach w konwencji technotrillera dobrze jest ustawić presję czasu. Dotyczącą zmniejszającego się okna powrotu: nadciagającego supertajfunu lub eksplozji atomowej, która ma wyjałowić lub oczyścić dany teren pod nowe inwestycje planetarne.

Odwiedzany przez bohaterów świat postapo nie musi być pełen ruin i promieniowania czy hord zombi. Równie dobrze mogła go odzyskać w pełni dzika, agresywna roślinność – cały glob porasta duszna puszcza a jedynym gatunkiem rozumnym jest odmiana smardza – symbiotycznego grzyba. Polecam genialną „Cieplarnię” Briana Aldissa!
Planeta może być też jednym wielkim rozumnym oceanem (jak w „Solaris” Lema) albo być skuta wielką epoką lodowcową. A może jej obrót, rotacja globu, uległ zatrzymaniu – jedna strona świata grzeje się w słońcu, druga zamarzła w ciemności a na styku dwóch stref szaleją gigantyczne wichury i... coś jeszcze.

Podsumowując – przygoda postapo w większym uniwersum międzyplanetarnym daje nam szersze perspektywy nie kasując niczego z bogatego spektrum tej konwencji, dokładając za to inny punkt wejścia i wyjścia. Znalezienie się w zupełnie obcej scenografii zrujnowanego świata może być ciekawą odskocznią od typowych przygód na kosmicznym szlaku. 

Czego Wam niniejszym życzę!
Do następnego razu, o ile los pozwoli.

Categories:

2 Response for the "Apokalipsa na dwa głosy"

  1. marecki says:

    Świetnie, że cykl powrócił, Maestro. Oby los sprzyjał!

  2. Maestro says:

    Dzięki!

Prześlij komentarz